Zaroiło się od wpisów o roztrenowaniu. Bardzo wesoło się to czyta. Bo wszystkie są takie same. Identyko! Rok temu też takie były. I dwa i trzy lata wstecz też. Ha ha! Cała plejada wpisów o tym jakie super jest roztrenowanie.

Pięknie się to czyta..

Ale!

Jest w tym wszystkim pewien haczyk. Przeoczyłeś go. Właśnie dlatego te wpisy pojawiają się i wciąż będą się pojawiać. I wszyscy będą w kółko robić to samo. Za rok, za dwa, za dziesięć.

Bo zobacz. Te wszystkie wpisy. W nich zawsze jest to samo. Mniej więcej wygląda to tak:

Nadszedł ten wspaniały okres!
Nareszcie wyluzka!
Nie musisz już robić ćwiczeń.
Nie musisz już pilnować planu.
Diety.
Kalendarzyka.
Możesz wyjść bez polara.
Bez garmina.
Bez kontroli.
Możesz robić co dusza zapragnie!
Nacieszyć się chwilą obecną!
Poczuć się wolnym!
HURRA!

O tak. Bardzo miło się to czyta. Uskutecznia jeszcze milej. Carpe diem.

Właściwie to w tym momencie powinienem zakończyć pisać. Tak by było rozsądniej z mojej strony. Patrzeć sobie jak poklepujecie mnie po pleckach swoimi komentarzami, że czasem jak się postaram to potrafię jednak być taki do rany przyłóż. Liczyć lajeczki. Jak to wszyscy blogerzy od lat wielu. Oh jej.

Ale nie.

Zdradzę Ci gdzie kryje się ten cholerny haczyk.

Bo zobacz. Te wszystkie punkty. Superlatywy. Odwróć je do góry nogami. Zastanów się dobrze, skąd się wzięły. Pomogę Ci. Przetłumaczę.

Bo tak. Ile trwa ten magiczny okres? Miesiąc? Dwa? Załóżmy, że dwa. Czyli zostaje jeszcze dziesięć miesięcy w roku. I tak. Przez te dwa magiczne miesiące możesz uskuteczniać tę całą wyluzkę. Okej. Czyli przez pozostałe dziesięć miesięcy nie możesz. Przez dwa miesiące nie musisz robić tego i tamtego, pilnować i zwracać uwagi na przeróżne cyferki, przykazania i kalendarzyk. Okej. Czyli pozostałe dziesięć musisz to robić. Smutna sprawa. I tak dalej i tak dalej.

Przez dwa miesiące masz tę swoją wolność. Czyli co? Przez dziesięć pozostałych jesteś zniewolony? Ha ha.

Wiem co sobie teraz myślisz. Co sam do siebie teraz gadasz. Przestań to negować. To nie są jakieś szymonbajkowe fanaberie. To tylko czysta analiza. Analiza tego o czym mówią ścigający się i piszący o tym kolarze. To wszystko.

Dostałeś te dwa miesiące wyluzki. W ogóle tego nie zrozumiałeś. Bo niby możesz robić to co chcesz. Ale prawda jest taka, że robisz to co robić w tym okresie należy. I kiedy tylko to się skończy, znowu zaczniesz robić to co należy w kolejnym okresie. To nie jest wolność. To tylko błędne koło.

Przykro mi. Roztrenowanie chyba już się skończyło. Skończyła się wolność. Znowu Cię zapuszkowali. Znowu musisz się podczepić pod maszynkę dążeń do cholera wie czego. Właściwie to na własne życzenie sobie to wszystko zafundowałeś. Nie jest tak? Jasne, że jest.

Bo nie rozumiesz roztrenowania. Ale kto wie, może kiedyś zrozumiesz. Wtedy już go nie będziesz potrzebować. To stanie się dla Ciebie tylko nic nie znaczącym słowem. Bo cały rok będziesz mieć to poczucie wolności. Czemu nie. Chyba sam o tym decydujesz, czyż nie?