Ach sezon!
Ach w końcu sezon! Jak ja nie mogłem się doczekać. Ale już jest. Ale się cieszę!
Znowu zacznę na dobre jeździć. Znowu będą ustawki. I wyścigi. I krótkie spodenki. I więcej wyścigów. Ju hu!
Strasznie się cieszę na ściganie. Na te wszystkie wyścigi. Tak długo czekałem. Tyle się przygotowywałem. Nadeszło zwieńczenie moich poświęceń. Hurra!
Będę wstawać bladym świtem żeby przez pół dnia jechać w miejsce, gdzie będę jeździł po rundach przez dwie, może trzy godziny, potem jeszcze tylko kilka godzin postoję pod sceną czekając na dekorację i przez kolejne pół dnia będę wracał do domu. Mógłbym w sumie wtedy cały czas jeździć ale.. nieważne!
W końcu lubię wycieczki. Fajnie gdzieś pojechać. W sumie to trasy dziewięciu na dziesięć wyścigów na którę sie zapisałem już znam z poprzednich lat.. ale to w końcu moja przewaga. Ha! Ano właśnie, bójcie się! Z resztą, nie o to przecież chodzi. Prawda?
Najbardziej się cieszę na te wyścigi które porobili moi idole z telewizora. Jasne, że na nie pojadę. Mówią, że te rundy są przez pola i dziury, a co mnie to obchodzi, to nieistotne. Że startowe warte tyle co trzy noclegi w Dolomitach. No i co z tego? Sam miałbym tam jeździć? Jak jakiś przegraniec? Tutaj ma być ponad tysiąc osób! Ale będzie zabawa. Może wcale nie będą się tak przewracać jak mówią. Fajny taki tłumek. A i selfik z idolem. Ju hu!
Tak. Warto dobrze wykorzystać weekend.
Czasem sobie tylko myślę, że skoro mam ten cały dzień dla siebie, to mógłbym go spędzić jeżdżąc. W sumie. Przecież ostatecznie to kocham to kolarstwo. Czyli jeżdżenie. Ale czy ja jestem jakimś turystą? Wolne żarty. No i tak szczerze mówiąc, ale tylko między nami, to uwielbiam patrzeć kiedy sypią się lajki i gratulacje po wrzuceniu na fejsa zdjęcia z mety. Czuję się kimś.
Ach sezonie, jak ja się na ciebię cieszę.
A zresztą, jutro też jest dzień. Jutro wydzwonię najlepszych kumpli i pojedziemy na cały dzień gdzieś przed siebie. Przeżyć przygodę! Kolarstwo to wolność!
Chociaż moment, jutro przecież jest Paryż Roubaix. O nie, tego nie wypada przegapić.
Ale od czego są ustawki? Strasznie fajnie, że i one wróciły. Znowu obudzę się jakoś nieludzko wcześnie żeby tylko nie spóźnić się na zbiórkę, potem poczekam te pół godzinki czy godzinkę aż wszyscy skończą debaty o nowym di2 i hamulcach tarczowych w szosówkach i pojedziemy naszą starą dobrą rundę. Może tym razem obejdzie się bez kraks. Fajnie tak się zmęczyć z rana żeby całe popołudnie móc z czystym sumieniem przeleżeć przed telewizorkiem! A jak potem piwko smakuje. Mniam.
Miałem kiedyś kumpla który mi mówił, że lepiej zrobić coś samemu nawet trochę gorzej, niż bezczynnie patrzeć jak ktoś inny robi to zamiast mnie. I co? Już nie jest moim kumplem. Hehe. Oglądam teraz sobie wyścigi z bardziej kumatymi kumplami. Tu jest tyle emocji! Na rundzie nie mam co na to liczyć. Ani na żadnym wyścigu. Bo co ja sam mogę. Przecież. Skoczę lepiej po kolejne piwko. Kolarstwo to moja pasja!
Trochę szkoda weekendu, pogody ładnej, no ale ten to przecież strasznie ważny wyścig! To monument? Phi, pewnie nawet nie wiesz co to znaczy, ignorancie. Fajnie jakby wygrał któryś z moich idoli. Sagan albo Gilbert. Wtedy też się trochę czuję jakbym sam wygrał. Uwielbiam te emocje, czuję, że żyję!
Trochę mi szkoda, że jutro już poniedziałek. Może po południu się wyrwę coś pokręcić. W maju już mi się nie uda, przecież jest Giro. Ale dobrze, że jest praca. Muszę spłacić mój czwarty rower. Kupiłem kozę do jazdy na czas. N+1 hehe. I kombinezon. I aerokask. To moja nowa pasja! Jest tak super. Każdy powinien tego spróbować!
Czasem w duchu śmieję się sam z siebie, że na rundzie którą jeżdżę co chwilę ktoś tylko postawił rampę startową ze sklejki, namalował kawałek dalej kreskę sprejem na asfalcie i stanął obok ze stoperem, a ja przez to zaciągnąłem kredyt na to superszybkie cervelo. Ale nic to. Kiedy założę ten kombinezon, aerokask i wcisnę na buty te aerokondomy czuję się jak superheros. Ależ to jest wspaniałe uczucie. Możecie nazywać mnie wariatem. Ale było warto.
Strasznie jestem podekscytowany nowym sezonem. Zapisałem się już na wszystkie nowe edycje wyścigów na których startowałem rok temu. I dwa lata temu też. I trzy. I cztery. Może za rok z połowy zrezygnuję i gdzieś pojadę. Albo i nie. Po co mi to? Wszyscy moi kumple jeżdżą i się tak świetnie bawią. Jeszcze stracę kumpli. Nie. Może po sezonie. Tak! Wtedy zaczyna się prawdziwa wolność!
Ale póki co wstał nowy sezon. Ach sezon! Tak się cieszę!
I w sumie trochę już nie mogę się też doczekać, aż się skończy.